(1902–1963)
Doktor Jerzy Polański — świetny lekarz, pianista i kompozytor, reżyser amator i społecznik. Prawdziwa legenda Skawiny…
Urodził się 31 grudnia 1902 r. w Mościskach koło Włodzimierza Wołyńskiego. Miał dwie starsze siostry, a jego ojciec Stanisław był lekarzem. Wcielony do armii austriackiej w czasie pierwszej wojny światowej dr Stanisław Polański skierowany został jako lekarz wojskowy do Zakopanego, dokąd też sprowadził całą rodzinę. Tam jego syn Jerzy ukończył szkołę średnią, tam też nabrał zamiłowania do górskich wędrówek i poznał wielu sławnych ludzi, m.in. Stefana Żeromskiego.
Po maturze Jerzy Polański zamieszkał w Krakowie i rozpoczął studia na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prędko je jednak porzucił na rzecz medycyny. W 1929 r. młody doktor Polański przyjechał do Skawiny na zastępstwo za innego lekarza. Otoczona wzgórzami mieścina przypadła mu do serca tak bardzo, że postanowił pozostać w niej na zawsze. Ożenił się z krakowianką Wandą Tyrałą, urzędniczką jednego z banków. Razem wybudowali ładny dom, zlokalizowany naprzeciwko poczty. Pani Wanda zrezygnowała z pracy zawodowej, by zająć się wychowaniem dwójki dzieci. Doktor Polański był zapracowany, ale zawsze uśmiechnięty i życzliwy dla ludzi. W latach międzywojennych komunikacja między Skawiną a okolicznymi wioskami ograniczała się do wozów konnych. Doktor kupił sobie motocykl z koszem, by szybciej docierać do pacjentów spoza Skawiny.
Jesienią 1939 r. hitlerowcy wzięli spośród mieszkańców naszego miasta grupę zakładników. W razie podjęcia działań przeciwko Niemcom, zakładnicy ci mieli zostać rozstrzelani. Wśród nich znalazł się Jerzy Polański. Szczęśliwie tę pierwszą grupę zakładników po kilku tygodniach zwolniono i doktor wrócił do domu. Potem zaczął się koszmar okupacji. Doktor Polański ratował ludzkie życie już nie tylko jako lekarz. Młodym, zagrożonym wywózką do Niemiec, wystawiał „lewe” zaświadczenia o fatalnym stanie zdrowia i całkowitej niezdolności do pracy. Wożono go do rannych partyzantów, by dokonywał zabiegów chirurgicznych w warunkach gorszych niż polowe. Pomagał skazanym na zagładę Żydom. Wśród rodzinnych pamiątek znajduje się list od jednego z Ocalonych, nadesłany w 1958 r. Saul Feilhardt pisał w nim:
Po prostu nie mam słów do podziękowania. Gdyby było więcej ludzi na świecie jak Pan […], świat byłby zupełnie inny…
Jesienią 1944 r. do Skawiny przyszedł transport około czterech tysięcy mieszkańców Warszawy, którzy przeżyli powstanie i pacyfikację. Znaleziono dla nich pomieszczenia w samym mieście i okolicznych wioskach, ale ludzie ci pozostawali niemal zupełnie bez środków do życia. Znalazło się wśród nich wielu artystów. Doktor Polański wpadł na pomysł: „Zrobimy rewię, a cały dochód przeznaczymy na pomoc dla warszawiaków!” Władze okupacyjne wyraziły zgodę, państwo Polańscy przeprowadzili próby we własnym domu, a samo przedstawienie odbyło się w budynku „Sokoła”. Brali w nim udział artyści z Warszawy, tacy jak Antoni Fertner, Janina Romanówna i Andrzej Hiolski oraz skawiniacy, jak obdarzona pięknym głosem Wanda Polańska. Pan Doktor przygotowywał zespół dziecięcy, który śpiewał, tańczył i grał na „prawdziwych” instrumentach, takich jak fortepian, skrzypce, a także improwizował na grzebieniach, paskach, tarce do prania, a nawet na narzędziach medycznych! Premiera spektaklu odbyła się w listopadzie 1944 r., ale dziecięca część przedstawienia, znacznie rozbudowana, była później wystawiana jeszcze wielokrotnie. Szkoła, którą okupanci zabrali dla własnych celów, w czasie działań wojennych zamieniona została na szpital polowy, a na parterze trzymano nawet konie. Budynek był strasznie zniszczony, a na remont nie było pieniędzy. „Zaczarowana Kapela” — bo tak nazywał się zespół dra Polańskiego — dawała przedstawienia w Skawinie, Radziszowie i Tyńcu, ale także w Oświęcimiu, Zakopanem i dwukrotnie w Krakowie. Dzięki pomocy wielu ludzi, zakładów pracy, a przede wszystkim dzięki niezmordowanej pracy dra Polańskiego, który w tym czasie przewodniczył Komitetowi Rodzicielskiemu, całkowicie odnowioną szkołę oddano do użytku już 15 września 1945 r. Potem nadeszły złe czasy… Ówczesne władze zamierzały wydalić dra Polańskiego ze Skawiny. Wtedy w obronie zasłużonego lekarza stanęli sami mieszkańcy miasta. Zebrano tyle podpisów, że władze ustąpiły.
Polański całym sercem włączył się w przygotowanie programy na 600-lecie Skawiny. Opracował rewię pt. Umarła Babka w Skawinie, na podstawie powieści Henryka Różyckiego. Sam napisał większość tekstów i piosenek. Nie było mu dane jednak dożyć ani przedstawienia, ani jubileuszu. Zmarł nagle we własnym domu 12 marca 1963 r.
autor: Anna Kudela
rysunek: Magdalena Szynkarczuk
Materiał opracowany w ramach współfinansowanego ze środków Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej projektu:
"Skawiniacy w siedmiomilowych butach – jesteśmy z jednej bajki"
