WSPARCIE KSIĘGOWE DLA NGO
LUDWIKOWSKI STANISŁAW

LUDWIKOWSKI STANISŁAW

Trzy pokolenia burmistrzów
Seweryn, Stanisław i Ludwik Ludwikowscy


Rodzina Ludwikowskich osiedliła się w Skawinie w XVII stuleciu. Dzielny rycerz króla Jana III Sobieskiego, Piotr Ludwikowski herbu Ogończyk, postanowił nie wracać do rodzinnego Ludwikowa, tylko pozostać opodal Krakowa, dając początek skawińskiej linii rodu. Gospodarni i pracowici, Ludwikowscy stopniowo dorobili się sporego majątku. Już w 1774 r. Mikołaj Ludwikowski był burmistrzem Skawiny. W drugiej połowie XIX w. byli to już ludzie bardzo zamożni, ale ich bogactwo nie wzbudzało zawiści. Ludwikowscy nie „zadzierali nosa”, byli towarzyscy, uczciwi, chętnie pomagali ubogim. Oczywiście mieli i oni swoje słabostki (któż ich nie ma?), ale otaczała ich powszechna życzliwość i szacunek. Poczynając od drugiej połowy XIX w. każde pokolenie tej rodziny wydawało burmistrza Skawiny.
Tradycja, potwierdzona w Monografii Henryka Różyckiego, przypisuje Sewerynowi Ludwikowskiemu uratowanie właścicielki dworu Radziszowskiego przed pacyfikacją, której miał dokonać oddział wojska austriackiego w czasie powstania styczniowego. Podczas przemarszu przez Skawinę żołnierze i oficerowie zostali tak serdecznie ugoszczeni przez Ludwikowskiego, że do Radziszowa dotarli dopiero po wielu godzinach i niczego w czasie rewizji we dworze nie znaleźli. Oczywiście pan Seweryn wysłał wcześniej posłańców, którzy uprzedzili właścicielkę dworu o niebezpieczeństwie. Wszystko, co mogło świadczyć o pomocy powstańcom, zostało w porę ukryte.
Seweryn Ludwikowski był burmistrzem Skawiny przez trzynaście lat, od 1881 do 1894 r. Wiele się podczas tych lat zmieniło w naszym mieście. Linia kolejowa połączyła Skawinę ze światem .Miasto się ożywiło – powstała Straż Ogniowa (dawna nazwa Straży Pożarnej) oraz Czytelnia Mieszczańska – pierwsza w naszym mieście biblioteka ogólnie dostępna. Rozwinął się amatorski ruch teatralny. Ubogie galicyjskie miasteczko nie mogło ich finansować, ale wspierało te placówki na różne sposoby.
Syn Seweryna, Stanisław, dwukrotnie był wybierany na stanowisko burmistrza — w roku 1902 (po czym pełnił swą funkcję do 1909 r.) oraz w wolnej już Polsce w 1923 r. Kadencja ta, zgodnie z nowym prawem, skończyła się w 1927 r. Stanisław pomnożył majątek ojcowski, a swoje wielkie doświadczenie w gospodarowaniu wykorzystał w zarządzaniu mieniem miasta. Pod koniec jego pierwszego burmistrzowania w Skawinie zaczęły powstawać duże zakłady pracy: Pierwsza Galicyjska Fabryka wyrobów Kamionkowych i Szamotowych (obecnie Vesuwius) oraz Fabryka Środków Kawowych Henryka Francka Synowie (obecnie Bahlsen, Lajkonik i Biogran). Zakłady te stanowiły własność spółek zagranicznych, ale dawały pracę i lepsze życie mieszkańcom Skawiny.
Stanisław Ludwikowski był pomysłodawcą założenia w mieście Spółdzielni Rolniczo-Handlowej „Rola”. Jego podpis widnieje na akcie założycielskim, a nazwisko – na liście członków Rady Nadzorczej. Był to świetny pomysł: rolnikom zapewniono zbyt towarów, a skawinianie otrzymali szerszą ofertę handlową. „Rola” funkcjonowała świetnie: wkrótce wybudowała własny, nowoczesny dwupiętrowy gmach, gdzie do tej pory znajdują się jej sklepy.
Państwo Ludwikowscy, Stanisław i Zofia, często sięgali do swych prywatnych portfeli, by sfinansować jakieś przedsięwzięcie wszystkim służące. To oni ufundowali obraz św. św. Szymona i Judy Tadeusza do głównego ołtarza skawińskiego kościoła. Oni też sprawili parafii dwa dzwony, nazwane ich imionami: „Stanisław” i „Zofia”. Oba szczęśliwie przetrwały wojnę, choć nie było to wcale takie oczywiste: okupanci zarządzili oddanie wszystkich dzwonów, które miały zostać przetopione na działa. Ówczesny ks. Proboszcz S. Buchała z narażaniem życia ukrył oba te dzwony, a Niemcom oddał trzeci, najmniejszy.
Na początku okupacji Stanisław Ludwikowski, już wtedy stary człowiek po siedemdziesiątce, został aresztowany przez gestapo jako zakładnik. Oznaczało to, że w każdej chwili mógł zostać rozstrzelany bez sądu i bez jakiegokolwiek powodu poza tym, że był Polakiem. W więzieniu św. Michała w Krakowie przesiedział trzy tygodnie. Zwolniono go, gdy rodzina wpłaciła ogromną „kaucje”., której zwrotu, rzecz jasna, nigdy się nie doczekała. Starca jednak zwolniono – przeżył jeszcze kilkanaście lat.
Ludwik, Ludwikowski, syn Stanisława a wnuk Seweryna także został burmistrzem, ale niedługo cieszył się swoim stanowiskiem. Po II wojnie światowej zmienił się ustrój społeczny. Nowe władze uważały ludzi z zamożniejszych rodzin za „wrogów klasowych” i odsuwały ich od ważniejszych funkcji. Ludwik Ludwikowski nie myślał jednak bezczynnie siedzieć z założonymi rekami. Był zapalonym miłośnikiem sportu, więc poświęcił się pracy w Zarządzie TKS „Skawinka”.
Jego rodzice i siostra z rodziną przenieśli się do Krakowa. On sam z żoną i córką pozostał w Skawinie, ale sprzedał swój piękny dom przy ul. A. Mickiewicza miastu. Zamieszkał w znacznie skromniejszych warunkach w sąsiedztwie.
Willa Ludwika Ludwikowskiego przechodziła różne koleje losu. Obecnie mieści się tam Miejska Biblioteka Publiczna oraz Muzeum Regionalne. Dla upamiętnienia zasług zacnej rodziny budynkowi temu nadano nazwę Dworek Ludwikowskich.

 

autor: Anna Kudela

rysunek: Magdalena Szynkarczuk

 

Materiał opracowany w ramach współfinansowanego ze środków Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej projektu:

"Skawiniacy w siedmiomilowych butach – jesteśmy z jednej bajki"

 

Drukuj Drukuj

Możliwość komentowania została wyłączona.